Obserwatorzy

MOICH PASJI KILKA

piątek, 11 lutego 2011

WITAM!

Właśnie zaczynam!
Podobnie jak z domkiem. A zaczęło się zupełnie niewinnie, choć może nie do końca. Trochę stresów ... trochę dużo stresów i chyba brak zajęcia, bo ile można prasować. Wiosną, latem i jesienią jest mój piękny ogród, ale teraz... nuda. W tamtym roku szyłam kreacje dla lalki barbie mojej córci, w poprzednim planowałam ogród, wcześniej malowałam i tapetowałam mieszkanie, a w tym. Przecież nie można żyć tylko pracą i domem. Ja stale muszę mieć zajęcie i hobby. Mam spore akwarium, ale w nim modernizacje nie są wskazane, dwa psiaki shih-tzu, ale strzyżenie zajmuje najwyżej godzinę i co dalej... Pracy powyżej dziurek w nosie. Z dzieciakami radości nie brak, ale kłopotów niestety też. Dla własnego dobra muszę w coś uciekać choćby na chwilę.
Zamarzyło mi się zrobić córci domek dla lalek, chciałam zaangażować w to też synia... niech i on poczuje radość twórczą. Przeszukiwałam w internecie inspiracji, może czegoś wstępnie do kupienia i natknęłam się na miniaturki. I tu mnie powaliło. Wspomnieniami wróciłam do tekturowego domku, który zrobiła mi i moim siostrom mama. Pamiętam, że nie był duży, ale miał pięknie wytapetowane ściany, otwierane okienka i piękne firaneczki. Mebelki były z pudełek po zapałkach. Niewiele więcej pamiętam, ale aż serce mi zadrżało ze wzruszenia, ekscytacji i sama nie wiem czego jeszcze. Zapragnęłam zrobić taki. Ale z tektury...
z pudełka... trochę mały... gdzie go postawię...? Same wątpliwości, ale mi nie przeszło. Wręcz odwrotnie, narastało niczym wulkan. Zrobiłam córci coś niby domek dla barbie w dwóch półkach w regale na książki. I wtedy w necie zobaczyłam bloga Alienory i Słoneczne Godziny. Jak ja Im zazdrościłam tych cudów ze światłem i wszystkimi dodatkami, ale nie z zawiścią, tylko tak szczerze. Pomyślałam, że przecież nie uda mi się takiego domku zbudować samej a nikogo nie chciałam prosić, bo co to by była za frajda. Rozważałam nawet zakup, gdzieś dalej w świecie.
Zaczełam robić różne miniaturki w skali: storczyka (który o dziwo zuroczył mojego męża - myślę, że największe wrażenie zrobiła na nim dbałość o szczegóły, łącznie z korzonkami), kocyk, dywaniki, filiżanki, koszyczek i kilka innych (zdjęcia dodam z czasem), kupiłam też kilka miedzianych. I chyba miałam więcej szczęścia niż myślałam, bo na Allegro pokazał się domek Del Prado, musiałam go mieć. Tani nie był, ale ... Pradziłam się nawet na blogu Słoneczne Godziny, jak zakupić coś w necie za granicą. Okazało się, że to będzie za mało...



DOMEK WYGRAŁAM, ale ząb czasu odznaczył się na nim dużo bardziej niż wskazywały na to zdjęcia. Byłam przeszczęśliwa, ale z całą pewnością nie spełniał on moich kryteriów jakości. Do tego wielu rzeczy brakowało do jego wykończenia. Już po kilku dniach został rozebrany na części pierwsze, aby stać się MOIM DOMKIEM MARZEŃ W SKALI 1:12.
Docelowo ma to być w miarę współczesny domek, ale osób, które lubią starocia, bibeloty i antyki. Ja na posiadanie takowych nie mogę sobie pozwolić, bo nie mam na ten cel funduszy i niestety miejsca. W realnym domu muszę zadowolić się tym co użyteczne i praktyczne a nie piękne i wyjątkowe. Za to w skali ... tu mogę spełnić swoje marzenia. Poza tym, to znacznie większa radocha zrobić coś samemu, ewentualnie przeprowadzić renowację. A jej mój domek i mebelki niewątpliwie wymagają i to w znacznym stopniu. Mąż moim pomysłem zakupowym zachwycony nie był, ale jak to on teraz wszystkim przybyłym do naszego zwykłego domku pokazuje ten mój niezwykły nowo powstający... Nie powstanie on zbyt szybko, nawet nie wiem czy w tym roku, ale staram się go robić najdokładniej jak to tylko możliwe, a bardzo mu tego brakowało. Muszę doklejać elementy  ścianek (niestety wycięte, zapewne z powodu problemów ze złożeniem), prostować ściany - dwóch podłóg niestety nie udało mi się wyprostować tak jak bym chciała i pojawią się pewne krzywizny, zdzierać stare tapety, czyścić, szlifować, malować, tapetować a przede wszystkim złożyć jak należy, bo cały się telepał we wszystkie strony. Z nowymi poszłoby mi zapewne 5 razy szybciej, ale taki urok starych rzeczy. No i ten brak czasu. Praca, dom, dzieci, ale wieczory są moje. W sumie miła odmiana, teraz brak czasu lepszy niż nuda. Dzieci niechętnie włączają się w prace nad domkiem, może dlatego, że efekt daleko, ale odkryły inne swoje talenty. Synio robi świetne omlety a córcia doskonale kroi warzywka, ogólnie chętnie udzielają się w kuchni. Same zalety.
Na dziś tyle, następnym razem może o oświetleniu...

3 komentarze:

  1. Bardzo miło Cię poznać! dziękuję, że zajrzałaś na mój blog, dzięki temu odkryłam Twój - z pięknymi, miniaturowymi cudeńkami. Ten post... no jakbym czytała o sobie;) i o moim mężu ;)))
    Właśnie zaczynam budować dom (oczywiście że 1:12:))) i też, pierwszym problemem jest miejsce...którego w moim 1:1 niewiele...
    A domek ma być dość duży, raczej taki trochę zameczek, z wieżą, werandą...:)))Co z tego wyjdzie, to się okaże, ale próbowanie czegoś takiego, samo w sobie jest fantastyczne!
    pozdrawiam cieplutko!
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj:) Ja też oglądałam ten domek na allegro:D Będę z ciekwościa obserwować, jak zrobisz z niego arcydzieło, bo twoja dbałość o szczególy jest faktycznie powalająca!

    OdpowiedzUsuń
  3. Niuńka:)))))) mój pierwszy domek był dokładnie taki jak Twój Del Prado - też na allegro wygrany, ale składalismy go sami (znaczy mąż składał heheh) Kilka lat minęło zanim zdecydowaliśmy się na budowę nowego, od podstaw. Bardzo mi miło, że się zainspirowałaś, a ja teraz się Twoją pracą inspiruję, im nas więcej tym cudniej:)))))

    OdpowiedzUsuń