Teraz zajmuję się tylko domkiem, dlatego nie mam czasu na stworzenie nic nowego. Jak tylko skończę domek zacznę dalej działać. Obecnie domek jest w fazie tworzenia elewacji, w związku z tym nie ma czego fotografować. Zajmę się więc tym co już mam...
Nie ma co ukrywać - większość z pomysłów nie jest moja, tylko ściągnięta (oczywiście metody tworzenia a nie same przedmioty) z obserwowanych i inspirujących mnie blogów. To Nim zawdzięczam większość moich drobiazgów. Rozpisywanie zacznę jednak od mojej inwencji twórczej, która to (tak na marginesie) zuroczyła mojego męża i przychylniejszym okiem spojrzał na moje nowe fantazje (a nie brakuje mi ich, bo stale szukam sobie nowych rozrywek). Dzisiaj mój maleńki STORCZYK.
Doniczka, jak przystało na storczyka - przezroczysta. Powstała z zatyczki od serum do włosów mojej córci. Korzenie i grys zrobiłam ze szkolnej modeliny - wylepiłam każdy nawet maleńki kawałek - siła samozaparcia nowicjusza.

Listeczki wycięłam z jakiegoś jednego większego sztucznego listka. Gałązki kwiatostanów to druciki owinięte nitką.
Kwiaty jak widać zrobiłam w całości z bibułki, największy problem miałam ze środkami i połączeniem ich w całość z płatkami. Myślę, że byłoby znacznie łatwiej gdyby storczyk był choćby trochę większy, ale w tym cała frajda.
Nic rewelacyjnego, ale zakochaliśmy się w nim choćby dlatego, że jego zrobienie zajęło ogromnie dużo czasu. Odwrotnie proporcjonalnie do rozmiaru.
Ciekawe jaki wyjdzie następny, ale podobno uczymy się na błędach ...